wtorek, 2 czerwca 2015

Prolog.

01.09.2013
Mój pierwszy dzień.
        Okropność. Cholerne szpilki, na co one komu. Idąc przez dziedziniec zdążyłabym umrzeć dwa razy. Dzięki miękkiemu trawnikowi udało mi się przeżyć pierwszy upadek. A drugi? Szłam sobie powolutku do sekretariatu, musiałam odebrać swój rozkład zajęć dodatkowych. Składając deklaracje do tej szkoły nie sądziłam że jest ona aż tak duża. Pochłaniając oczami widoki nie zauważyłam parę niepozornie małych schodków. Przez moje niebotycznie wysokie szpilki nie minęła sekunda a już leciałam w dół.
        - Wooow... - usłyszałam i poczułam jak ląduje w czyiś silnych ramionach.
        - Nic ci nie jest? - mój wybawca spojrzał na mnie i pomógł doprowadzić mnie do pozycji pionowej.
       - Nie, dziękuje za pomoc. To mój pierwszy dzień tutaj i nie sądziłam że ktokolwiek wpadnie na to by zaprojektować tutaj schody. W dodatku biorąc pod uwagę regulamin i zakładanie obcasów na uroczystości to był zdecydowanie głupi pomysł.. - spojrzałam na swojego wybawcę i zdałam sobie sprawę że za dużo mówię. Moje policzki oblał szkarłatny rumieniec.
        - Przepraszam czasami za dużo mówię. Jestem Annie - uśmiechnęłam się do chłopaka poprawiając swoją krótką białą sukienkę.
        - Ian. Moim zdaniem gadulstwo nie jest wadą. Sam dużo mówię. A te schody owszem nie powinny tu być, już nie jedna...
        Miałam chwilę żeby mu się przyjżeć. Ciemne włosy sterczące w różnych kierunkach, pełne usta, uroczo wystające kości policzkowe przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. Umięśnione ciało i te idealnie niebieskie oczy w których mogłam się utopić. Jednak chyba polubię te szpilki. Po chwili zauważyłam że patrzy się na mnie z nieukrywanym oczekiwaniem.
       - Tak?
       - Pytałem na jakim profilu jesteś - w tym momencie zdałam sobie sprawę że kompletnie go nie słuchałam. I moje dobre wrażenie poszło sobie daleko w świat.
       - Fotograficznym. Od dziecka aparat był moim największym przyjacielem. Pomagał zatrzymać to co piękne na zawsze.
        - Czysta poezja. Mi jednak do romantyczności i poetyckich porównań daleko - roześmiał się. Jejku jaki on miał cudny śmiech. Poprawił niedbale założoną koszulę i wyciągnął z torby zawieszonej na ramieniu małą kartkę i mi podał.
        - Jutro organizuję imprezę. Wpadnij, może znajdziesz przyjaciela który nie będzie tylko przedmiotem. Narazie - nabijając się z mnie odszedł zostawiając mi zmięte zaproszenie. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się w jego stronę by mu podziękować. Dostrzegłam jednak że podbiega do niego niska brunetka i obdarza go nie małym buziakiem. Wiedziałam już że nie będzie nigdy mój. Westchnęłam i poprawiając obcas poszłam dalej.

1 komentarz:

  1. Ooo! Prolog na prawdę intrygujący. Mam nadzieję, że się rozkręcisz i zaskoczysz nas nie raz :D Chciałabym takiego Iana więc będę o niego walczyć razem z Annie :D Hah... Czekam na kolejny!
    http://paradise-jemiandakwamaryn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń